Jeszcze do niedawna licencja do zarządzania nieruchomościami wymagana była przepisami prawa, jednak w ramach tzw. deregulacji warunek ten został zniesiony. Czy więcej jest zalet, czy też wad takiego rozwiązania? Na co zwrócić uwagę wybierając zarządcę nieruchomości?
Zarządzanie nieruchomością i licencja zarządcy były do 2013 roku nierozłączne. Przepisy prawa wymagały, aby kwalifikacje były potwierdzone stosownym dokumentem, czyli licencją. Dlaczego funkcjonowało takie rozwiązanie? Celem przepisów była ochrona przed niewykwalifikowanymi “zarządcami”.
Skoro cel był tak szczytny, to dlaczego ustawodawca zdecydował się na zmiany?
Zarządzanie bez licencji
Intencją ustawodawcy było otwarcie rynku i zwiększenie konkurencji w zawodzie zarządcy. Idea słuszna, ponieważ z punktu widzenia klienta zawsze lepiej mieć większy wybór. Jednak co to wszystko oznacza w praktyce?
Praca zarządcy nieruchomości to działalność kompleksowa, którą trudno zaklasyfikować. Potrzebna jest wiedza z zakresu prawa (m.in. budowlane, cywilne, administracyjne), ekonomii i rachunkowości, ale także znajomość inżynierii czy też choćby podstaw budownictwa. A w dobie galopującej cyfryzacji niezbędne są również umiejętności informatyczne, a przynajmniej poruszanie się po programach komputerowych wspierających zarządzanie nieruchomościami.
Tak wszechstronna wiedza jest konieczna, aby rzetelnie zarządzać nieruchomościami.
Czy można tego wszystkiego nauczyć się z samodzielnego czytania książek?
Nie twierdzimy, że to absolutnie niemożliwe, ale sami przyznacie, że może być trudno dowiedzieć się tego wszystkiego wyłącznie z podręczników.
Nie ważne jaki zawód – piekarz, lekarka czy ogrodnik – oprócz wiedzy książkowej niezbędna jest praktyka, a przynajmniej możliwość kontaktu z osobami z doświadczeniem i podglądania ich w pracy zawodowej. Samo czytanie książek może być niewystarczające.
Licencje do zarządzania nieruchomościami wciąż w cenie
Chociaż ustawodawca zniósł obowiązek potwierdzania kwalifikacji dla osób zarządzających nieruchomościami, to jednak rynek dość szybko zweryfikował tę zmianę. Po początkowym zachłyśnięciu się uwolnieniem rynku okazało się, że skutkiem zmian jest także spadek jakości usług.
Otwarcie zawodu wykorzystały bowiem osoby, które niestety o zarządzaniu nieruchomościami wiedziały tyle, ile przeczytały o tym w internecie lub w książkach. To zdecydowanie za mało, aby rzetelnie dbać o dobrostan lokatorów, nie mówiąc już o nieruchomościach wartych miliony złotych. Do tego potrzeba jednak gruntownego przygotowania.
Szybko okazało się, że licencja do zarządzania nieruchomościami wciąż jest gwarantem jakości, albo przynajmniej pierwszym krokiem (warunkiem) przy poszukiwaniu zarządcy nieruchomości. Obecnie, pomimo braku prawnego obowiązku, wydawaniem licencji zajmują się zrzeszenia zawodowe. A kto może dać lepszą gwarancję i poświadczenie jakości niż federacje zrzeszające osoby o tym samym fachu?
Licencje na zarządzanie nieruchomościami przyznają m.in. Polska Federacja Rynku Nieruchomości czy Porozumienie Polskiego Rynku Nieruchomości. Oczywiście, nie są one wydawane ot tak.
Uprawnienia zarządcy nieruchomości można zdobyć:
- po odbyciu kurs zawodowego oraz
- po zdaniu egzaminu.
Zajęcia w czasie kursu prowadzone są przez praktyków-specjalistów, co daje gwarancję, że uzyskana wiedza nie jest tylko teorią z książek, ale przede wszystkim oparta jest na doświadczeniu zawodowym wykładowców.
Potrzebujesz osoby do zarządzania nieruchomości, nie ryzykuj. Zarządca nieruchomości z licencją to pewność, że wspólnota mieszkaniowa czy nieruchomość trafiają pod opiekę osoby, która swój fach zna nie tylko z książek i z internetu. Zobacz, jak my pracujemy. Lepiej od razu zaufać specjaliście niż czekać, żeby zmaterializowało się przysłowie, że mądry Polak po szkodzie.